2012.03.23// D. Pęgiel
Z informacji uzyskanych przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że 5 lat temu premier Jarosław Kaczyński miał przekazać Andrzejowi Lepperowi kod DNA dziecka bohaterki seksafery. Do tego zdarzenia miało dojść nim prokuratura zbadała, czy szef Samoobrony jest ojcem.
W 2010 roku przywódca Prawa i Sprawiedliwość pozwał Romana Giertycha za publiczne oskarżenie, że Kaczyński jako premier rządu zbierał haki na opozycję i koalicjantów. "Gazeta Wyborcza" informuje, że proces pogrąża szefa PiS. Chodzi przede wszystkim o zeznania odnoszące się do słynnej afery "praca za seks", która wybuchła w grudniu 2006 roku.

Jarosław Kaczyński
Polską rządziła wówczas koalicja Prawo i Sprawiedliwość, Samoobrona, Liga Polskich Rodzin. Kaczyński zajmował stanowisko premiera, a Lepper i Giertych - wicepremierów. Wtedy to Aneta Krawczyk oznajmiła Gazecie Wyborczej, że Andrzej Lepper i Stanisław Łyżwiński wymuszali na niej i innych kobietach usługi seksualne w zamian za pracę w Samoobronie.
Janusz Kaczmarek, który był w czasie rządów PiS, Samoobrony i LPR zastępca prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, oznajmił, iż przekazał testy DNA dziecka Krawczyk przełożonemu, a ten zamierzał zapoznać z nimi prezesa PiS.
Wojciech Wierzejski z LPR zeznał natomiast, że Lepper przyznał, iż Kaczyński dał mu wyniki testów DNA. Po tym szef Samoobrony złagodził stanowisko wobec lidera PiS, a jego formacja głosowała w interesie partii Kaczyńskiego bez negocjacji.
Zdaniem "Gazety Wyborczej" Lepper mógł sprawdzić - zanim zrobiła to prokuratura - czy jest ojcem dziecka Krawczyk, a następnie odpierać zarzuty. Karnista Mikołaj Pietrzak oznajmił w rozmowie z dziennikiem:
Jeśli potwierdzi się fakt przekazania Andrzejowi Lepperowi testu DNA dziecka Krawczyk przez premiera Kaczyńskiego za pośrednictwem ministra Ziobry, to moje wnioski są następujące: Kaczyński nie złamał prawa, postąpił nieetycznie. Natomiast prokurator generalny Zbigniew Ziobro prawo złamał.
Były członek Prawa i Sprawiedliwości przesłał do "Gazety Wyborczej" wiadomość, w której zaprzeczył, iż otrzymał od Kaczmarka testy DNA dziecka Anety Krawczyk.
Seksafera w SamoobronieSkandal wybuchł pod koniec 2006 roku. Gazeta Wyborcza przytoczyła wówczas relację Anety Krawczyk - byłej radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i byłej dyrektor biura poselskiego Łyżwińskiego. Kobieta oznajmiła między innymi, że pracę w partii otrzymała za świadczenie usług seksualnych Łyżwińskiemu i Lepperowi. Wobec szefa ugrupowania postępowanie w tej sprawie zostało umorzone po jego śmierci.
Łódzka prokuratura oskarżała go o dwa przestępstwa. Zarzuty dotyczyły lat 2001-2002. Odnosiły się one do żądania i przyjmowania - w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną - korzyści osobistych o charakterze seksualnym od Anety Krawczyk, a także usiłowania doprowadzenia innej kobiety związanej z Samoobroną do obcowania płciowego.
Do obu przestępstw miało dojść przy udziale i w porozumieniu z Łyżwińskim. Obaj oskarżeni nie przyznawali się do winy.
W lutym 2011 roku Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim skazał Leppera na dwa lata i trzy miesiące pozbawienia wolności, a Łyżwińskiego na pięć lat więzienia. W następnym miesiącu Sąd Apelacyjny w Łodzi uchylił wyrok dla przywódcy Samoobrony i skierował sprawę do ponownego rozpoznania; wyrok wobec Łyżwińskiego został częściowo uchylony – za gwałt i inne przestępstwa został skazany na 3,5 roku.
Łódzki Sąd Apelacyjny uznał, że sąd pierwszej instancji popełnił błędy proceduralne. Podkreślił między innymi, iż w czasie pierwszego procesu część wniosków obrońców nie była uwzględniana; naruszono także prawo do obrony Leppera poprzez oddalenie wniosków dowodowych oskarżonego w sprawie tak zwanego alibii.