2011.04.06// D. Pęgiel
Przywódcy niemieckich organizacji ekologicznych, którzy nie tak dawno rozdzierali szaty i wznosili głośny lament przeciw gazociągowi Nord Stream, właśnie objęli stanowiska w kierownictwie sponsorowanej przez konsorcjum Gazpromu ekofundacji.
Pod koniec ubiegłego tygodnia w Niemczech powołano do życia Fundację Ochrony Przyrody Niemieckiego Bałtyku. Za jej powstanie odpowiadają władze Meklemburgii-Pomorza Przedniego, niemieckie organizacje ekologiczne WWF Deutschland, BUND ("Przyjaciele Ziemi") i NABU (Związek na rzecz Ochrony Przyrody i Bioróżnorodności) oraz Nord Stream (konsorcjum, które układa na dnie Morza Bałtyckiego instalacje z Rosji do Niemiec) - informuje wyborcza.biz.

Nord Stream
Okazuje się, że Nord Stream jest jedynym sponsorem fundacji. Firma wyłożyła 5 mln euro na kapitał zakładowy powołanej organizacji oraz dorzuciła kolejne 5 mln na programy badawcze. O takich pieniądzach pozostali niemieccy ekoatkywiści mogą tylko śnić. Dla przykładu, inna fundacja ekologiczna powołana przez Meklemburgię-Pomorze Przednie ma kapitał zakładowy w wysokości 1,2 mln euro.
Prezesem fundacji finansowanej przez Gazprom został szef WWF Deutschland Jochen Lamp, a jego zastępczynią - szefowa BUND Corinna Cwielag. Ponadto przedstawiciele trzech organizacji ekologicznych zasilą rady fundacji, której szefem będzie człowiek Nord Stream. Organizacje WWF i BUND do niedawna były najzacieklejszymi w Niemczech przeciwnikami gazociągu Gazpromu, gdyż inwestycja – jak twierdzili ekolodzy – miała zagrażać środowisku.