2012.05.14// P. Rączka
Szykują się ostre podwyżki rachunków za prąd. Już od 1 stycznia 2013 roku firmy nie będą musiały przedstawiać wysokości najpopularniejszej w Polsce taryfy G, do zatwierdzenia przez Urząd Regulacji Energetyki. Decyzja w tej sprawie ma zostać podjęta na jesień informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Jak nieoficjalnie wiadomo kierujący urzędem - Marek Woszczyk, czeka już tylko na przyjęcie przepisów dotyczących ochrony najuboższych Polaków przed skutkami niekontrolowanych podwyżek.
- Według harmonogramu uzgodnionego z Ministerstwem Gospodarki pakiet ustaw energetycznych, w tym prawo energetyczne, będzie przyjęty do końca tego roku. Wówczas nic nie będzie już stało na przeszkodzie, aby od 2013 r. rynek energii został w pełni uwolniony - powiedział dla "DGP "Andrzej Czerwiński, szef parlamentarnego zespołu ds. energetyki.
Wiceminister gospodarki odpowiedzialny za energetykę i górnictwo, również jest zdania, że do liberalizacji rynku energii powinno dojść jak najszybciej.
- Ceny musi ustalać rynek, ale najpierw trzeba zadbać o ochronę klientów, którzy mogą sobie nie poradzić z drastycznymi podwyżkami cen energii.
W ubiegłym roku negocjacje pomiędzy URE, a dostawcami energii rozpoczęły się od 18 proc. podwyżki, jednak ostatecznie zatrzymano się na poziomie 5,7 proc. Teraz nie będzie już żadnego hamulca, a gospodarstwa domowe może spotkać to samo co w 2007 roku spotkało przemysł, gdy uwolniono rynek - cena prądu w początkowej fazie wzrosła prawie o 40 proc.
Zobacz także: IERiGŻ: Żywność zdrożeje o 3-4 proc. »W przypadku 20-proc. podwyżki, rodziny które płaciły za energię od 1,5 do 2 tys. zł, zapłacą teraz rachunek wyższy o 150-200 zł - cena kupowanej energii stanowi połowę wartości faktury. Inflacja wzrosłaby natomiast o 0,6 - 0,7 pkt proc. Prezes Energi (jednej z czterech kontrolowanych przez państwo grup energetycznych) twierdzi natomiast, że wolny rynek może doprowadzić do obniżki cen.
- Moim zdaniem wyzwoli to tylko rynkową konkurencję, a ta może stłumić presję na podwyżki - powiedział Mirosław Bieliński.
Obecnie cztery firmy tracą w każdym roku na ustalonej przez państwo taryfie G łącznie nawet 500 mln zł. Nikt raczej nie ma wątpliwości, że wzrost cen będzie po prostu nieunikniony.