2011.07.28// D. Pęgiel
Blisko 1400 sklepów z dopalaczami zostało zamkniętych niezgodnie z prawem. Ich właściciele mogą wygrać w sądzie odszkodowania od państwa – informuje "Gazeta Wyborcza".
Po tym jak Donald Tusk zapowiedział radykalne rozwiązanie problemu dopalaczy, 2 października ubiegłego roku zastępca Głównego Inspektora Sanitarnego Przemysław Biliński wydał decyzję o wycofaniu z obrotu środka pod nazwą Tajfun oraz "wszystkich produktów podobnych mogących mieć wpływ na bezpośrednie zagrożenie życia i zdrowia ludzi". Ponadto GIS nakazał zaprzestania działalności "obiektów służących produkcji oraz sprzedaży wskazanych wyrobów". Tego samego dnia urzędnicy sanepidu w asyście policjantów zamknęli prawie 1400 sklepów. Właściciele 600 z nich się odwołali.
Dopalacze
-
Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego w decyzji należy wskazać konkretnego adresata. Główny Inspektor Sanitarny nie powinien więc wydawać jednej decyzji o zamknięciu wszystkich sklepów. Powinien był wydać tyle decyzji, ile sklepów chciał zamknąć - oznajmił mec. Igor Służałek, który reprezentuje trzy zamknięte sklepy na Śląsku.
Jak na razie GIS nie zdołał odpowiedzieć na żaden z wniosków Służałka. Co miesiąc powiadamia go jedynie o przedłużeniu okresu ich rozpatrywania o kolejne 30 dni: "Główny Inspektor Sanitarny zawiadamia, iż rozpatrywane sprawy są szczególnie skomplikowane ze względu na swój wielowątkowy i skomplikowany charakter, a także ze względu na obszerność zgromadzonego materiału, który wymaga wielopłaszczyznowej analizy".