Polska prezydencja za dwa bochenki chleba miesięcznie

W rozmowie z Polskim Radiem poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej Marek Wikiński przypomniał, że prezydencja będzie kosztować Polskę 430 milionów złotych. - Każda polska rodzina dwa bochenki chleba miesięcznie od ust musi sobie odjąć, żeby można było zorganizować prezydencję w Polsce – stwierdził członek przedstawiciel partii Grzegorza Napieralskiego. Zdaniem Wikińskiego z uwagi na wydatki, jakie pociąga ze sobą półroczne przewodnictwo w Unii Europejskiej, powinno się je przeprowadzić "rzetelnie, uczciwie i kompetentnie". Platforma Obywatelska – według posła SLD – nie spełnia tych warunków, gdyż nie przypomina o tym, że Polskę do UE 1 maja 2004 roku wprowadzali Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller.

- Kiedy słuchałem słów pana marszałka senatu, pana Borusewicza, to odniosłem wrażenie, że tak się zapędził w wychwalaniu daty 1 lipca 2011 roku, że chrzest Polski z 966 roku to mały pikuś przy tej dacie – ironizuje członek partii Napieralskiego. Według niego są ważniejsze daty w historii naszego kraju - m.in. dzień akcesji Polski do UE. - Taką datą był również dzień podpisanie traktatu akcesyjnego, kiedy pan premier Leszek Miller z panem ministrem spraw zagranicznych Włodzimierzem Cimoszewiczem w Atenach podpisywali za greckiej prezydencji traktat akcesyjny – twierdzi Wikińskiego.

Odnosząc się do samego przewodnictwa w UE polityk Sojuszu przypomina, że "Donald Tusk na spotkaniu z posłami na posiedzeniu sejmu z rozbrajającą wręcz szczerością powiedział o tym, że rola prezydencji po wejściu traktatu lizbońskiego w życie tak naprawdę została zminimalizowana do roli organizacji, spotkań, przyjęć, rautów, koktajli". I dodaje, że Platforma Obywatelska przewodnictwo "celowo wybrała w okresie wyborów parlamentarnych". - Zgłaszaliśmy jako Sojusz Lewicy Demokratycznej, żeby wybory parlamentarne w Polsce przeprowadzić przed polską prezydencją, tak, żeby nie było tej kolizji – oznajmił Wikińskiego.