2010.12.13// D. Pęgiel
Ogromne poruszenie we Francji wywołała wypowiedź Marine Le Pen, liderki nacjonalistycznego Frontu Narodowego (FN), która stwierdziła, że muzułmanie modlący się na ulicach okupują w ten sposób Francję. Zdaniem tamtejszej prasy Marine przypomina coraz bardziej ojca - Jean-Marie Le Pena, wieloletniego przywódcę francuskich nacjonalistów.

Marine Le Pen
Słowa 42-letniej wiceprzewodniczącej partii i eurodeputowanej padły podczas spotkania z działaczami Frontu Narodowego. Stwierdziła ona, że z roku na rok w jej ojczyźnie przybywa muzułmańskich chust i burek oraz coraz częściej dochodzi do zbiorowych modlitw wyznawców islamu w miejscach publicznych m.in. na chodnikach. Według Marine Le Pen to
okupacja terytorium poprzez stosowanie
prawa religijnego, która utrudnia życie pozostałym obywatelom.
Zdaniem przedstawicieli środowisk lewicowych wypowiedź liderki Frontu pokazuje, że partia ta
jest bardziej niebezpieczna niż do tej pory. Komentatorzy twierdzą, że Francuska zaostrza swoją retorykę, by w ten sposób zyskać znaczne poparcie prawego skrzydła swojego stronnictwa, które nie ma obecnie żadnego przedstawiciela w tamtejszym parlamencie. Jednak w ostatnich wyborach regionalnych FN zdobył w skali kraju ponad 9% głosów.