Wczorajsze dane okazały się mocnym argumentem w rękach zwolenników teorii w miarę szybkiego powrotu globalnej gospodarki na ścieżkę wzrostu gospodarczego.
Dane o aktywności były lepsze we wszystkich większych gospodarkach rozwiniętych. Lepsze odczyty (nie tylko o czerwcowych wartości, ale i od konsensusów zakładających umiarkowane wzrosty) czuć było w powietrzu po tym jak pozytywnie zaskoczyły wstępny PMI dla strefy euro (46 pkt.) i PMI dla Japonii (50,4). Ostateczny PMI dla Stefy euro okazał się jeszcze lepszy (46,3 pkt. wobec 42,6 pkt. w czerwcu), a prawdziwym zaskoczeniem były dane z Wielkiej Brytanii, gdzie indeks wzrósł aż do 50,8 pkt., co oznacza, że już druga gospodarka jest oficjalnie na ścieżce wzrostu (teoretycznie wzrost od spadku aktywności dzieli granica 50 pkt.). Najważniejsze były oczywiście dane z USA i te również nie zawiodły - indeks ISM wzrósł z 44,8 pkt. do 48,9 pkt., dalece więcej niż oczekiwał rynek (46 pkt.). Jest to ciągle nieco mniej niż 50 pkt., jednak historycznie wzrost pojawiał się średnio po tym jak indeks przekraczał już 43,4 pkt., a przy 50 pkt. mieliśmy już często do czynienia z ponad 2% tempem wzrostu! Potwierdzałoby to oczekiwania Alana Greenspana, iż w trzecim kwartale możemy mieć już w USA wyraźny wzrost gospodarczy. Należy przypomnieć, iż indeks ISM niejednokrotnie zapowiadał ożywienie i hossę i nie jest dziwnym, że i tym razem oczekiwania inwestorów są wysokie.
Dobre dane dostarczyły wreszcie okazji do dużego wybicia na parze EURUSD. Para kilka razy nie mogła sobie poradzić z granicą 1,43, po części dlatego, że tuż powyżej był kolejny ważny średnioterminowy opór 1,4336. Samo wybicie tego poziomu było nieco skomplikowane. Zaraz po wejściu na rynek inwestorów amerykańskich mieliśmy wybicie prowadzące do 1,4354, po czym jednak notowania cofnęły się na słabym otwarciu sesji kasowej na Wall Street. Dopiero bardzo dobra publikacja ISM zapewniła wzrosty na obydwu rynkach i ruch na EURUSD do maksymalnie 1,4443. W nocy notowania pary nieco się cofnęły, jednak na otwarciu w Europie znów przewagę mają kupujący. Pokonanie oporu 1,4436 na EURUSD oznacza koniec ponad dwumiesięcznej konsolidacji i otwiera drogę do grudniowego szczytu na poziomie 1,4718. Wsparcia przy ewentualnym cofnięciu to 1,4375 i 1,4354. Konsekwencje wybicia na EURUSD to m.in. nowy rekord cen ropy w tym roku (73,89 USD za baryłkę Brenta) oraz przyspieszenie umocnienia złotego. Wczoraj wieczorem euro kosztowało już tylko 4,07 złotego, zatem para zbliżyła się do wsparcia leżącego grosz niżej.
Lepsze dane zapewniły bykom przewagę podczas wczorajszych notowań giełdowych, jednak poziom 1000 pkt. na S&P500 okazał się silną barierą. Co prawda zarówno w przypadku indeksu kasowego, jak i kontraktów został on minimalnie przekroczony (w tym drugim przypadku dwukrotnie mieliśmy poziom 1000,9 pkt.), jednak rynek nie miał już siły pójść w górę stąd niewielka realizacja zysków w trakcie handlu w Azji. O korekcie jednak na razie nie ma mowy, gdyż rynek nawet nie przetestował krótkoterminowego wsparcia na poziomie 993,7 pkt.
Dziś na rynku dzień przerwy od kluczowych publikacji danych. O godzinie 14.30 w USA podane zostaną jedynie dane o dochodach i wydatkach amerykanów. Konsensus to odpowiednio -1% m/m i +0,3% m/m.
Źródło: X-Trade Brokers DM S.A.