2012.06.29// P. Rączka
Wakacje to czas wielkich wyprzedaży - głównie ciuchów, bowiem ich wartość może spaść nawet o 70 proc. - ale czy aby na pewno? Kupujący wpadają w szał zakupów, a jak się okazuje handlowcy to perfidnie wykorzystują. Najczęściej stosowanym sposobem jest wielki billboard na którym widnieje przeceniona cena, a w rzeczywistości na kasie zostaniemy skasowani "po staremu".
W ostatnim czasie klientom podpadła sieć sklepów Tesco, która na swojej reklamie miała niższą cenę niż ta, która była aktualnie. Na hali rozwieszono banery informujące o promocji na plastikowe zjeżdżalnie - jedynie 99,99 zł zamiast 169,99 zł. Na banerze był napis drobnym druczkiem, że promocja obowiązuje do 2 maja... a to, że baner wisiał w drugiej połowie czerwca... no cóż - wina leży po naszej stronie, bo źle czytamy. Podobnie sprawa miała się z brykietem, który można było kupić za 6,99 zł, a tak naprawdę kosztował 9,99 zł.
- Gdy zauważymy różnice w cenie już po zakupie towaru, możemy wystąpić do sprzedawcy o zwrócenie różnicy. Jeśli się nie zgodzi, należy zawiadomić delegaturę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, zgłaszając nieuczciwe praktyki rynkowe - radzi Marcin Dumała, starszy partner SD & Partners.
Takie metody najczęściej stosowane są w sklepach z odzieżą. Ostatnio tego typu praktyki zauważono Reserved, Roxy oraz Tchibo.
- Mamy obowiązek zachęcić klienta do tego, by kupił towar w wyższej cenie. Jeśli kategorycznie odmówi, możemy nie zrealizować zakupu lub cofnąć go, jeśli już została przeprowadzona transakcja - wyjaśnia ekspedientka jednej z dużych sieci odzieżowych.
Poszkodowany klient powinien zgłaszać sprawę u miejskich rzeczników praw konsumentów, bo jak się okazuje - warto.
- Nie są to popularne sprawy. Klienci zgłaszają się dopiero wówczas, gdy sklep odmawia sprzedaży towaru po cenie, jaka jest na metce. Po naszej interwencji na ogół wszystko kończy się po myśli klienta - mówi Małgorzata Rothert, miejski rzecznik konsumentów w Warszawie.