2013.03.25// D. Pęgiel
Polacy zastanawiają się, czy rząd Donalda Tuska - wzorem cypryjskiego - sięgnie po popularny ostatnio podatek bankowy. W nieświadomości dotyczącej wprowadzenia tej opłaty nie muszą już żyć obywatele Hiszpanii, którym tamtejszy rząd właśnie to oznajmił. Władze w Madrycie zaznaczają, że nowe przepisy nie powinny dotknąć zwykłych posiadaczy.
Zdaniem ministra finansów Cristobala Montoro nowy podatek przywróci porządek na hiszpańskim rynku bankowym. Opłata rzędu 0,1-0,2% rozmiaru depozytów ma dać nawet 3 miliardy euro.
Do tej pory tego typu narzędzie podatkowe stosowano w trzech hiszpańskich wspólnotach autonomicznych: Andaluzji, Estremadurze i na Wyspach Kanaryjskich.
Hiszpański rząd ma nadzieje, że banki nie odbiją sobie dodatkowych opłat na posiadaczach kont, lecz sfinalizują je z własnych rezerw. Nadal rozważana jest opcja zwolnienia z podatku depozytów wartych mniej niż 100 tysięcy euro. Nowe regulacje mają zacząć obowiązywać w ciąg najbliższych tygodni. Zdaniem komentatorów wprowadzenie tego haraczu może doprowadzić do odpływu pieniędzy za granicę.
Opłata bankowa wpisuje się w antykryzysowe działania władz w Madrycie, które maja na celu uniknięcie krachu gospodarczego. Z danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego wynika, że gospodarka Hiszpanii skurczy się w tym roku o 1,5%. Do tej pory hiszpański rząd zapowiadał spadek PKB o 0,3%.