2014.05.09// S. Sikorska
Polacy są mistrzami w fałszowaniu pieniędzy? Może do aż tak odważnych teorii nikt się nie posunie, ale jednak trzeba przyznać, że radzimy sobie w tym naprawdę bardzo dobrze. Szczególnie chętnie podrabiamy euro. Rodzimi fałszerze zaczęli zdobywać doświadczenie w ich „produkcji” już rok po wprowadzeniu europejskiej waluty do obiegu.
Warto nadmienić, że kariera polskich fałszerzy zaczęła się lata temu. Jednym z najsłynniejszych był Czesław Bojarski, który na przestrzeni 15 lat, poczynając od 1949r. zdołał podrobić ok. miliona franków. Jeszcze wcześniej, w okresie II Rzeczpospolitej,
w roku 1933r. odkryto, że kasjerzy z warszawskiego Dworca Głównego mieli w zwyczaju wydawać resztę za bilet w postaci sfałszowanych 20zł. W ten sposób do obiegu weszła znaczne ilość podrobionej gotówki.
Największą współczesną aferą fałszerską była ta z udziałem Krzysztofa W. Oszust został skazany kilka lat temu za podrabianie monet 5-zlotowych. Stał się mistrzem w tym procederze i zaskoczył nawet ekspertów pracujących dla Narodowego Banku Polskiego, którzy nie spodziewali się, że można stworzyć tak doskonałą podróbkę. Różnice między falsyfikatami a prawdziwymi pieniędzmi dostrzegalne były praktycznie tylko w ich wadze.
Według danych opublikowanych w tym roku przez Europejski Bank Centralny, w II połowie roku 2013 odnotowano znaczny wzrost liczby podrabianych pieniędzy.
Wyliczono, że od lipca do grudnia minionego roku na rynek trafiło ok. 353 tysiące fałszywych banknotów i monet w europejskiej walucie. Wszystkim, którzy chcieliby zająć się podrabianiem pieniędzy należy jednak przypomnieć, że za takie przestępstwo grozi w Polsce aż 25 lat pozbawienia wolności. Warto więc zastanowić się, czy nie lepiej byłoby legalnie zarobić je nawet najcięższą pracą.